Coś się kończy, żeby coś innego mogło się zacząć, ale kiedy kończy się jedna przyjaźń tak łatwo nawiązać nam nową? To trudne zadanie, nie jest łatwo pozbyć się z głowy tej drugiej osoby. Skoro tylko z nią nasze życie miało sens, mieliśmy tyle wspólnych planów, sądziliśmy, że jest to więź na całe życie. Coś jednak nie wyszło. Przestało być już tak genialnie. Przestaliśmy być braćmi.
Tyle czasu poświęciłem naszej przyjaźni. Tyle słów wydusiłem z ciebie, kiedy nie chciałeś mi nic powiedzieć. Tyle gestów przemilczałem, bo bałem się samotności. Z tyloma myślami się spotkałem mówiąc „żegnaj”, żeby teraz nie móc wymówić twojego imienia. Musiało być tak pięknie i gładko, żebym teraz nie zwracał na ciebie uwagi. Staliśmy się braćmi tak mocno, że aby przestać się szanować musieliśmy się znienawidzić. Nie chciałem wypuścić Cię z rąk, a ty sam się wyrwałeś. Wyleciałeś jak młode pisklę z gniazda. Ja bałem się, że upadniesz i się połamiesz, jak matka. Jednak dałeś sobie radę i pokazałeś mi, że dorosłeś na tyle, żeby mnie zostawić samego.
Za niektórych ludzi każdy jest w stanie oddać życie. Przecież bez niektórych nie warto żyć.
Zawsze szukałem wrażeń, nie miałem swojego miejsca, starałem się dbać o to, co kocham. Tylko czy ja kochałem? Można powiedzieć, że jedynie opierałem na tym swoje myśli, bo skoro najlepszego przyjaciela nazywam draniem i nie mogę spojrzeć mu w oczy, to znaczy, że nie dorosłem. Nadal jestem gówniarzem. W takim razie czemu moja narzeczona ufa takiemu gówniarzowi? Czemu chce ze mną być, spędzić resztę swoich dni, jeśli nie szanuję ludzi… Przecież kiedyś mogłem wskoczyć za nimi w ogień. Oni byli braćmi i autorytetami, dziś są tylko wspomnieniem. Sam nie wiem co się stało, czy wina leży tylko po jednej stronie. Przecież mogłem się pomylić, mogłem zrobić coś nie tak… Michał przestał odzywać się z dnia na dzień. Ja po tym co usłyszałem, nie miałem już wątpliwości, to był koniec.
Za tydzień jadę do Spały. Będę musiał spotkać się z chłopakami i z nim… z moim byłym przyjacieleem. To brzmi nietaktownie, bo przyjaźń nie może skończyć się z dnia na dzień, jeśli była prawdziwa. Widocznie ta nasza nie była, mimio tego, że traktowałem go jak rodzinę, kochałem jak brata, był moim oparciem, otuchą, moim życiem. Może to tylko złudzenie… optyczne lub przesłonięta mgłą droga. Chciałbym wiedzieć jak sobie radzi… mój ‚mały bohater’. Mógłbym spytać, zadzwonić, wyciągnąć dłoń. Wysłuchać, nawet się rozpłakać…. Nie zrobię tego. Moja dumna nie da mi się zniżyć.
W życiu bywa tak, że płaczemy kiedy coś się kończy, bo nie umiemy w to uwierzyć. Koniec jest nierealny, ale wszystko się kończy. Ludzie rodzą się, żeby umrzeć. Kwiatki wzrastają, by uschnąć. Zabawki są produkowane aby na końcu i tak się zepsuć. Najgorsze, najmniej spodziewane i zadające największy ból: ludzie przychodzą, żeby odejść. Dziwne? Niestety chyba dosyć prawdziwe, żeby w to uwierzyć. Nie umiemy cieszyć się tym co było, nie potrafimy przyjąć myśli, że nasze wspomnienia, wspomnieniami pozostaną, bo nigdy już nie wrócą dawne lata. Niełatwe jest uśmiechnięcie się i pomyślenie „to, co przeżyłam/em było piękne, dlatego teraz będę szczęśliwy”. Częściej sądzimy, że lepiej płakać i cierpieć, że ktoś/coś nas opuszcza.
Są takie osoby , z którymi jedna spędzona chwila sprawia więcej radości , niż dziesięć z innymi.
Minęło parę dni. Spakowałem swoje rzeczy. Pożegnałem się z dziewczyną. Wsiadłem do samochodu. Nie wiedziałem czy się cieszyć, czy płakać. Jechałem tam nie tylko po to, żeby zagrać, spotkać się z Andreą, przygotować się do sezonu. Jechałem tam po to, żeby spotkać się ze starym przyjacielem. Całą drogę myślałem jak mam się zachować, czy nadal pozostać obojętnym… Może jednak pokazać mu, że za nim tęsknię, ale jeśli on nie tęskni za mną? To było trudniejsze niż mi się wydawało.
Niecałe dwadzieścia kilometrów do Spały. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wstukałem tak dobrze znany mi numer. Choćbym bardzo chciał, nie umiałem go zapomnieć. Trzy sygnały, głęboki oddech. Odebrał.
- Cześć… jesteś już w ośrodku?
- Tak…- jego głos zadrżał, był niepewny i zaskoczony.
- Powiedz, że będę za jakieś piętnaście minut. Jestem w Komorowie.
- Dobrze, coś jeszcze?
- Muszę Ci coś powiedzieć…
- Słucham?
Michał nie wypowiedział już ani jednego słowa… Siatkarz nie usłyszał już słów, lecz jego krzyk, pisk opon, grzmot, pęknięcie szkła. Tylko głuchy sygnał oznajmił, że już ‚ po wszystkim’. Nic nie dało wołanie, przeklinanie. Michał już nie odpowiedział.
Przerażony wybiegłem z ośrodka. Odpaliłem samochód i pojechałem w miejsce, o którym wspomniał Kubiak. Serce biło mi jak młot. Kiedy dotarłem, była już karetka i policja. Dwa auta, w tym jedno… mojego przyjaciela. Zakrwawiony kierowca czarnego Reno i Kubiak. Podbiegłem, oddychał nerwowo, mrużył oczyma.
- Zbysiu!- wykrzyknął moje imię sprawiając sobie ogromny ból.
- Jestem tu. Nie ruszę się stąd. – ścisnąłem jego dłoń.
- Proszę się odsunąć! – lekarz odepchnął mnie.
- Jadę z wami! – nie myśląc wskoczyłem do karetki.
- Zbyszek… Nie płacz, proszę nie płacz. Ja chciałem… Cię przeprosić.- wypowiadanie się było męczące, jednak robił to dalej- Chcę Cię odzyskać. Chcę wiedzieć czemu.
- Miśku, to ja przepraszam. Też nie wiem czemu. Zanim odszedłem… Podsłuchałem twojej rozmowy z Michałem. Słyszałem jak mówisz, że najdroższa Ci osoba nie jest już ważna. Pomyślałem, że chodzi o mnie. Miałem rację, prawda? Nie umiałem się z tym pogodzić, dlatego odszedłem.
- To nie tak… Mówiłem mu o swoim ojcu.. Pokłóciliśmy się, byłem zły…. Zibi… ja następnego dnia podsłuchałem, jak mówisz prezesowi, że ty już nie chcesz ze mną grać, że mnie nienawidzisz… Tak cholernie się zdenerwowałem. Tak bardzo mnie to zabolało.
- Jedno wielkie nieporozumienie…. mamy nauczkę, żeby nie podsłuchiwać- zaśmiałem się delikatnie.
- Czy… czy my będziemy…. jeszcze.. przyjaciółmi?- Michał ze łzami w oczach uścisnął moją rękę jeszcze mocniej.
- Nigdy nie przestaliśmy nimi być… to, że nam nie wyszło, że przez jakiś czas było źle… Nie oznacza, że nie tęskniłem, że przestałeś być moim bratem. Przepraszam.
- Teraz już możesz płakać. Płaczmy zanim się to skończy, zanim odejdę. Płaczmy. Zbigniewie… Nie dam rady, przepraszam. Kocham Cię bracie. Na zawsze… mój przyjaciel. Czyjś czas się kończy, by czyjś musiał się zacząć, ci co chcą dużo często dwa razy tracą. Cisza przed burzą oznacza wielkie zmiany, ludzie odchodzą, wtedy ich doceniamy.
Rok później.
Stoję nad jego grobem, w ręku trzymam małą różę. Czytam miliony razy ten sam napis: ” Przyjaciel na zawsze”. Łza spływa mi po policzku, bo czuję, że straciłem go na zawsze i nie mogę darować sobie, że nie naprawiliśmy błędu od razu. Nie daliśmy sobie dojść do słowa, do porozumienia. Moja duma była ważniejsza, a teraz nienawidzę siebie, bo nikt mi nie odda mojego przyjaciela. Był wspaniały w tym co robił. Siatkówka – jego druga kobieta. Pierwsza myśl po obudzeniu się i ostatnia na koniec dnia. Bycie przyjacielem? Chyba nikt nie zrobiłby tego lepiej. Znał mnie na wylot, a mimo to go zaskakiwałem. Zawsze mówił, że dlatego warto żyć, żeby nasi przyjaciele jeszcze nas zaskakiwali. Był moim darem z nieba, a teraz nie mogę się już nawet na niego zezłościć.
---
Ze względu na to, że mam więcej czasu rozdział jest dzisiaj, następny może za tydzień :)
genialnie piszesz :D rozdziały mają coś w sobie co poruszy człowieka, nie wiem co ale coś w nich jest :) czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D / ZB9
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój styl pisania :D Czekam na kolejny ;p
OdpowiedzUsuńNowy epizod sie pojawił, także zapraszam do czytania i komentowania :) http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/05/dwadziescia-trzy.html :)
pozdrawiam, poziomkowa ;)
Jejku, kocham jak piszesz. <3 Na moim blogu pojawił się następny rozdział. Zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://kazda-droga-wymaga-poswiecen.blogspot.com/2013/05/rozdzia-4.html
P.S. Proszę następny z Kurasiem ;)
Jak wrócę do domu to przeczytam <3 Hmm następny już mam zaplanowany, ale następny następny, kto wie. Masz jakieś specjalne życzenia?:)
UsuńNo, żeby dobrze się kończył i żeby jego dziewczyna, czy przyjaciółka miała na imię Marta :) Jeśli możesz oczywiście :D
UsuńDobra, będzie Bartek i Marta. Czy się dobrze skończy... hmm będzie smutny, ale skończyć się dobrze może. Jak mi się uda :d
Usuń